Pomnik pamięci zamordowanych partyzantów w Żabnicy

W Żabnicy można znaleźć wiele atrakcji. Poza obiektami historycznymi i walorami przyrodniczymi można do nich zaliczyć także miejsca zadumy. Takim miejscem jest pomnik pomordowanych 11 bohaterskich partyzantów przez Niemców w trakcie okupacji, co miało miejsce 3 września 1943 roku.

Pomnik stoi w miejscu szubienicy (postawionej 2 września 1943 roku), na której zostali straceni. Następnego dnia, około 13:00, Niemcy zgromadzili wokół niej mieszkańców okolicznych wsi. Przed godziną 14:00 hitlerowscy żołnierze i policja z karabinami przyjechali zabezpieczyć miejsce egzekucji. O 15:00 na miejsce dotarła kolumna niemieckich samochodów, eskortująca w tzw. „więźniarce” polskich partyzantów.

Kolejne chwile

Nasi bohaterowie brutalnie byli z niej wyciągani i stawiani w szereg. Po tym odczytano po niemiecku i polsku wyrok śmierci w imieniu III Rzeszy Niemieckiej. Wśród mieszkańców panowała cisza. Następnie miała miejsce sytuacja, w której miejscowy ksiądz w szatach żałobnych wyszedł z tłumu, by udzielić ostatniego sakramentu. To oczywiście nie spodobało się Niemcom, ale on nie liczył się z niebezpieczeństwem. Hitlerowcy chcieli pojmać kapłana, jednak udało mu się uciec i ukryć w miejscowych chatach.

Rozpoczęto egzekucję, kierujący nią przemówił słowami: „Wszyscy wymienieni, obecni tu więźniowie za to, że różnymi środkami i sposobami wspierali „Zieloną Kadrę”, zostali przez Sąd Doraźny w Mysłowicach skazani na karę śmierci. Wyrok ma być wykonany natychmiast przez powieszenie”. Partyzanci po tych słowach zostali wprowadzeni na szafot. Wielu z nich żegnało się słowami: „Żegnajcie z Bogiem, Rodacy!”.

Relacja bezpośredniego świadka

W tym miejscu warto przytoczyć świadectwo księdza Jana Krawca (część informacji zostanie powtórzona), który 1 września 2018 roku wspominał całe wydarzenie (wtedy miały miejsce uroczystości dotyczące pamięci wielu innych bohaterów tego okresu z okolicy). Ksiądz dr Jan Krawiec to naoczny świadek egzekucji polskich partyzantów, który w tym czasie miał 13 lat.

Ks. dr Jan Krawiec
Ks. dr Jan Krawiec

Poniżej jego wspomnienia:

„Jest jeszcze jeden świadek tamtych tragicznych wydarzeń – ta olcha. Jedna z trzech, na których zostali powieszeni nasi drodzy rodacy. Dwie już nie istnieją. Zachowajcie ją jako relikwię, jako cenną pamiątkę, którą kiedyś będą oglądać z okazji stulecia tego tragicznego
wydarzenia – zaczął swoją opowieść ks. Krawiec, opisując wydarzenia, które miały miejsca dokładnie w tym miejscu, w którym przemawiał, a które wówczas było rozległym pastwiskiem, z widokiem na panoramę Baraniej Góry”.

W 1941 i 1942 roku działał w okolicy ruch partyzancki, jednak gestapo wniknęło w szeregi grupy i nastąpiła wpadka. 6 lipca 1943 roku rozpoczęły się aresztowania.

Przygotowania egzekucji przez Niemców

Jak wspominał ksiądz: „Od rana z bratem obserwowaliśmy, jak Polacy z Żabnicy, zmuszeni przez Niemców, budowali tu szubienicę pod nadzorem gestapowców. Miała metr pięćdziesiąt. Na trzech olchach była żerdź, na której zawisło jedenaście białych sznurów z pętlami”.

Niemcy zmusili mieszkańców Żabnicy, Cięciny, Ciśca i sąsiednich miejscowości do oglądania stracenia polskich partyzantów.

„Uzbrojeni Niemcy otoczyli nas wszystkich, bo spodziewali się, że partyzanci mogą robić im utrudnienia. O czternastej zaczęły zjeżdżać samochody z gestapowcami, którzy wcześniej uczestniczyli w egzekucji w Kamesznicy, dokonanej na dziesięciu Polakach o dwunastej. Po
wykonaniu tamtej egzekucji, około piętnastej, w tumanie kurzu przyjechała kolumna samochodów. W środku – zakratowana więźniarka. Zatrzymała się przy wierzbie. Otwarto drzwi i wyrzucano skazańców. Ręce związane z tyłu. Dwóch gestapowców brało pod pachę więźnia i podprowadzali po schodach na szubienicę, ale najpierw ich pod pętlami ustawiano. Zrzucano im czapkę czy kapelusz. Rudolf Dobosz miał złamaną nogę. Upadła laska, upadł na ziemię. Gestapowcy go podnieśli i podprowadzili jak innych pod szubienicę. Kiedy stanęli, nagle jakieś poruszenie wśród gestapowców. Zauważyli, że pod dużą wierzbą stał ks. Gabriel Zemanek, którego powiadomił Jakub Wojtyła, że będą wieszani nasi rodacy. Ksiądz był ubrany w sutannę. Miał fioletową stułę. My z bratem staliśmy jakieś dziesięć kroków od niego. Na znak skruchy, skazańcy spuścili głowy, a on im udzielił rozgrzeszenia. Któryś z gestapowców to zauważył. Jeden z policjantów z Węgierskiej Górki powiedział księdzu, żeby się wynosił. Ksiądz zdjął stułę i alejką szybko szedł między ludźmi. Ruszyli za nim gestapowcy, a ludzie się ścieśniali, utrudniając im przejście. Ksiądz poszedł do domu mojego kolegi Mieczysława Kupczaka – do sieni – i szybko na strych, ruchomą drabiną, za komin”.

Pomnik 11 zamordowanych partyzantów w Żabnicy
Pomnik 11 zamordowanych partyzantów w Żabnicy

Gestapowcy nie znaleźli księdza – przeszukując dom, stwierdzili, że „klecha nie dalby rady wejść po belkach na strych”.

„Tam trwało polowanie na księdza, a tu przez potężny głośnik wyczytywano wyrok: Rudolf Dobosz, urodzony w 1895, zamieszały w Sopotni Wielkiej, i kolejne nazwiska, aż po Jana Żabnickiego, urodzonego w 1892 roku – a potem zapadły straszne słowa, które brzmiały mniej więcej: Wyżej wspomniani tutaj więźniowie, za to, że różnymi środkami sposobami wspierali „zieloną kadrę”, zostali przez sąd doraźny w Mysłowicach skazani na karę śmierci. Wyrok ma być wykonany natychmiast przez powieszenie… – wspominał ksiądz Jan Krawiec.”

Jak mówił ksiądz Krawiec, skazani, dotychczas milczący, wchodzili w przerażającej ciszy po schodkach, gdzie gestapowcy nakładali im pętle. – Kiedy mieli ich zrzucać, wtedy odezwali się nasi więźniowie i wyznali swoją wiarę. W ostatnich sekundach swojego życia wołali z tej
szubienicy: „Do zobaczenia w niebie, rodacy!”, „Do widzenia rodacy! Zostańcie z Bogiem!”. A Fryderyk Gaweł zawołał jeszcze: „Niech żyje Pol…” ale już nie powiedział całego słowa „Polska”, bo stryczek zadzierzgnął się i zakończył jego życie…

Do godziny osiemnastej ciała wisiały na szubienicy. Ksiądz relacjonował: „gdy je zrzucano, słychać było szloch, płacz, który trudno opisać. Jedni zasłaniali oczy, inni odwracali się od szubienicy. Niemcy zapuścili silniki samochodów, by zagłuszyć szlochy. Kiedy lekarz
stwierdził zgon, z jednego z samochodów wyszło dwóch więźniów z Auschwitz. Wywlekli ciała do samochodów. Następnie wywieziono je do krematorium… Na drugi dzień ksiądz Zemanek odprawiał pogrzeb Michała Żyrka, kolegi Fryderyka Gawła, który dowiedziawszy się o aresztowaniu, zmarł na zawał. Sam ksiądz Gabriel, także zmarł na zawał niespełna dwa tygodnie później, 14 września.”

„Przez tę publiczną egzekucję, Niemcy planowali złamać Polaków. To ich nie załamało, ale zmobilizowało. Bo oni wzięli sobie do serca, że jeśli będzie potrzeba, to będą za ojczyznę i jej wolność – jak ci ich rodacy – gotowi walczyć i oddać życie” – podkreślił ksiądz.

Zamordowani 3 września 1943 roku:

Rudolf DOBOSZ – gajowy, urodzony 1885 roku, zamieszkały w Sopotni Wielkiej
Ferdynand DZIEDZIC – rolnik, urodzony 1912 roku, zamieszkały w Cięcinie
Józef FIJAK – rolnik, urodzony 1898 roku, zamieszkały w Żabnicy
Fryderyk GAWEŁ – robotnik, urodzony 1904 roku, zamieszkały w Węgierskiej Górce
Franciszek CHOWANIEC – gajowy, urodzony 1910 roku, zamieszkały w Sopotni Wielkiej
Jan KANIA – rolnik, urodzony 1890 roku, zamieszkały w Cięcinie
Stanisław KONIOR – pracownik leśny, zamieszkały w Żabnicy
Franciszek SZUMLAS – gajowy, urodzony 1907 roku, zamieszkały w Żabnicy
Jan WALIGURA – rolnik, urodzony 1920 roku, zamieszkały w Sopotni Wielkiej
Ludwik ZEMAN – rolnik, urodzony 1925 roku, zamieszkały w Ujsołach
Jan ŻABNICKI – gajowy, urodzony 1895 roku, zamieszkały w Żabnicy

Źródło:

[1] https://bielsko.gosc.pl/doc/4996939.Jedenastu-bohaterow-z-Zabnicy

Żabnica, gmina Węgierska Górka, powiat żywiecki, województwo śląskie, Polska

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Prosze wpisz swój komentarz!
Proszę podaj swoje imię/nick

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.