Zimowy Wielki Rozsutec (Mała Fatra)

Pora wracać do samochodu

Obowiązkowo trzeba było uwiecznić nasze wizerunki przy tabliczce z nazwą szczytu Veľký Rozsutec oraz złożenie podpisu w już mocno zniszczonym zeszycie, który pełni role „księgi gości”. Jeśli ktoś będzie wybierał się w tamte strony, warto zabrać nowy zeszyt. Ze szczytu schodziliśmy do granicy lasu w znikomej już jasności. Czekało nas jeszcze rozważenie trasy powrotnej. Postanowiliśmy wrócić innym szlakiem, gdyż droga jaką weszliśmy na szczyt była problematyczna. O ile za dnia trasa nie była aż tak trudna, o tyle w ciemnościach, stała się bardzo niebezpieczna. Śliskie drabinki i oblodzenia nie ułatwiały by zejścia. Po drodze rozbiła mi się czołówka, została tylko ręczna halogenowa latarka.

wawri tytusZaczęliśmy schodzić na przełęcz Medziholie (1185 m n.p.m.). Zejście w takich warunkach było chyba najtrudniejszym technicznie momentem podczas tej wycieczki. Ta trasa trwała może pół godziny. Przez cały ten czas Tatry nie były widoczne, po czym nagle wygoniły się niespodziewanie Zachodnie i Niżne.

zejscie z rozsutcaw kaskuKrajobraz na tym odcinku był równie niezapomniany jak na szczycie. W okolicach lasu zrobiła się szarówka, przełęczą z kolei szliśmy już w ciemności. Pełnia księżyca to kolejny bonus na tej trasie, bardzo widowiskowo współgrała z Tatrami i Choczem.

tatry nizne zachodnieDwugodzinne zejście do Stefanowej już nie było tak ciekawe, zaczęło nam doskwierać zmęczenie i brak snu. W Stefanowej nie było już żadnego autobusu, więc zostało nam 11 km asfaltem do auta. Szliśmy święcąc z przodu i z tyłu żebyśmy byli widoczni dla kierowców samochodów. Przez jakiś czas próbowaliśmy złapać stopa, ale do pięknych niewiast nam daleko, wiec nikt na stopa się nie zatrzymał 🙂 Po dotarciu do samochodu, szybko się przebraliśmy, nagrzaliśmy i pojechaliśmy przez Czechy do Bielska-Białej. W Straconce byliśmy o 22:20. Uznałem, że warto było się zmęczyć i zdobyć VR zimą. Tym bardziej, ze miałem to w planach na 2013 rok, a udało się jeszcze tej zimy.

mapa trasy rozsutecPodsumowanie wejścia na szczyt

Teraz kilka słów co do trudności na szlaku. Obrana przez nas trasa nie była zbyt wymagająca technicznie. Wszystko zależało od warunków pogodowych. Zimą w górach można spodziewać się gwałtownych zmian pogody, wiec tak naprawdę trudność trasy może być zmienna. Opady śniegu, mgły, nieprzetarte szlaki utrudniają nie tylko wejście, ale szczególnie zejście.

Niezbędny ekwipunek

Na zimowe wejście w góry, trzeba być bardzo dobrze przygotowanym, raki i czekan to podstawa, które znacznie ułatwiają poruszanie się w terenie. Kolejnym ułatwieniem byłyby rakiety, które umożliwiają poruszanie się w świeżo opadniętym śniegu. Warto również sprawdzić poziom zagrożenia lawinowego na danym odcinku. Dużym minusem w górach jest silny wiatr, który nie tylko powoduje wzbicie się śniegu w górę, co utrudnia widoczność, ale i powoduje ochłodzenie organizmu. Rękawice i dobrze dobrane skarpety to podstawa. Najlepiej wystrzegać się długiego przebywania bez rękawic, np. podczas robienia zdjęć, warto zainwestować np. w mały statyw lub kijek do selfie. Zejście łańcuchami w stronę przełęczy między Stohem, a Wielkim Rozsutcem trzeba wykonywać powoli.

Zawsze trzeba uważać

W jednym miejscu źle wbity przeze mnie rak spowodował osunięcie nogi i zjazd na łańcuchu przez co obiłem sobie tyłek o skałę. Bardzo ważny jest czas rozpoczęcia trasy. My wybraliśmy się zdecydowanie za późno. Nieodzownym elementem ekwipunku powinny być latarki-czołówki oraz ręczne, które w przypadku zapadnięcia zmroku są niezbędne. Już na dierach trzeba być bardzo ostrożnym, ponieważ same drabinki mogą być oblodzone i dodatkowo przykryte śniegiem, co utrudnia stawianie stóp. Na trasie na Dierach jest jedno miejsce (obchodzenie rzeki nad skarpą po prawej stronie) gdzie ułatwieniem jest drut. Tam trzeba szczególnie uważać. Teoretycznie ten odcinek powinno pokonywać się w rakach, ale jeśli nie ma zupełnego oblodzenia, to lepiej je zdjąć.

Inne opcje wejścia

W zależności od warunków można rozważyć inną trasę, zamiast Dierami, można zacząć od Stefanowej gdzie wychodzi się na Horné diery. Podsumowując, polecam trasę każdemu, zwłaszcza zimą, gdzie trudności trasy rekompensuje wspaniały widok i niezapomniane wrażenia.

na podstawie tekstu Tomasza Wawaka opracowała: Anna Kilanowska (2018)

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Prosze wpisz swój komentarz!
Proszę podaj swoje imię/nick

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.