Zimowy Wielki Rozsutec (Mała Fatra)

wyjscie z lasuMniej więcej na wysokości około 1450 metrów, po wyjściu z lasu, naszym oczom ukazały się w oddali wspaniałe widoki na Wielkiego Chocza (1608 m n.p.m., słow. Veľký Choč), pozostałe części Małej Fatry, a jeszcze wyżej wyłoniła się sylwetka Małego Rozsutca.

widok na maly rozsutecBez raków ani rusz

Mimo, że szlak był dobrze przetarty, to doszliśmy do wniosku, ze raki to najwspanialsza rzecz w ekwipunku. Tytus posiadał dodatkowo czekan oraz kask. Ja oczywiście takiego wyposażenia nie posiadałem, ale i tak bylem lepiej przygotowany niż rok wcześniej w górach. Na tym odcinku trasy pogoda była idealna: minusowa temperatura, ciekawy szlak i fakt, że nie było zagrożenia lawinowego większego niż 1. Istotne jest, że na przełęczy między Rozsutcami oraz przełęczy między Stohem (1607 m n.p.m.), a Wielkim Rozsutcem, tabliczki pokazują teren lawinowy – avalanche area. Tym razem jednak nie musieliśmy się tym martwić.

Silne podmuchy wiatru

Około 1480 metrów, wiatr dawał się mocniej we znaki. Obaj jesteśmy mocnej budowy jednak powiewy wiatru na takiej otwartej przestrzeni mogą być niebezpieczne bo mimo iż szlak nie jest jakiś trudny, to szeroko zbytnio także nie jest. Jak zostałem przeszkolony przez Tytusa co do “kucanego” trybu wspinaczki, to tak się lepiej szło 🙂 Na ostatnich metrach (15 minut przed szczytem) mijali nas dwaj Słowacy bez raków i kijków, o czekanie nie wspominając. Na tej wysokości trasa po skałkach jest dość niebezpieczna, biegnie ostro góra-dół.

Na samym szczycie

Natomiast przed samym szczytem, ostatnie metry z łańcuchami nie są trudne do pokonania, tym bardziej, że łańcuchy nie były oblodzone. Po dotarciu na szczyt (około godziny 15:00) naszym oczom ukazał się przepiękny widok gry światła i cienia: kombinacja mgły, pary i promieni słonecznych. Był to jeden z najpiękniejszych widoków, jakie mieliśmy okazje podziwiać na górskim szczycie. Temperatura na samej górze wynosiła około -20°C i wiał silny wiatr, ale złe warunki atmosferyczne, zostały skutecznie przyćmione przez cudowne widoki.

z rozsutcaMagia pobytu na górze we dwójkę

Oprócz nas na horyzoncie nie było żadnych turystów. Mogliśmy zatem do woli rozkoszować się piękną panoramą. Tego dnia, na całym szlaku łącznie z nami było może 12-13 osób. Na szczycie nie omieszkaliśmy zrobić sobie zdjęcia z krzyżem 😉 Najpierw Rambo-Tytus zszedł w dół, za krzyż, aby pstryknąć mi fotkę, oczywiście z krzyżem w tle. Potem ja-Chuck Norris-Wawri zrobiłem podobne zdjęcie Tytusowi. Tytus wyciągnął mnie do góry za pomocą czekana, i mimo wyraźnego ostrzeżenia „uwaga” zaliczyłem cios w łeb o krzyż.

wawrzyn i tytus

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Prosze wpisz swój komentarz!
Proszę podaj swoje imię/nick

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.