Przejeżdżając przez słowacki Trenczyn (słow. Trenčín) nie sposób nie zauważyć okazałego zamku wybudowanego w XI wieku na wysokiej skale. Hrad – jak mówią Słowacy, jest jedną z największych tego typu budowli w Europie. Jej pierwotnym zadaniem była ochrona granic ówczesnego państwa węgierskiego, o czym świadczą potężne mury obronne.
Zwiedzanie starówki i zamku
Zapowiada się piękny dzień, wsiadamy zatem do samochodu i po 2,5 godziny meldujemy się w Trenczynie. Parkujemy w pobliżu synagogi (niestety zamkniętej na głucho) i rozglądamy się za parkomatem. Nie ma. Nigdzie. Z pomocą przychodzi nam tablica informacyjna i dzięki niej udaje się nam (to znaczy Tomkowi) zapłacić poprzez stronę internetową (jest także opcja opłacenia parkingu smsem).
Wchodzimy na dziedziniec, przy którym znajduje się wieża zegarowa. Jest tu także niewielki amfiteatr oraz głęboka na około 80 metrów „Studnia Miłości”. Legenda głosi, że kiedy włodarz zamku (Stefan Zapolski) uwięził turecką księżniczkę Fatimę, zakochany w niej królewicz Omar w zamian za jej uwolnienie obiecał Zapolskiemu wykopanie studni i przyniesienie mu z niej wody. Podobno po 4 latach wywiązał się z obietnicy i uwolnił ukochaną.
Trenczyńskie wieże zamkowe
Do zamku, oprócz wspomnianych, należą także między innymi: Wieża Głodowa (z niewielką ekspozycją narzędzi tortur), Wieża Mateusza (nazwana tak na pamiątkę najsłynniejszego z właścicieli, węgierskiego szlachcica Mateusza Czaka Trenczyńskiego), Pałac Zapolskiego, Pałac Barbary (chodzi o drugą żonę Zygmunta Luksemburskiego). Od XV wieku budowla była przekazywana z rąk do rąk, umacniania i rozbudowywana przez kolejnych właścicieli, dzięki czemu w XVII wieku oparła się tureckim atakom.
Trenczyński zamek został w XVIII wieku pokonany przez pożar i od tej pory popadał w coraz większą ruinę. Szczęśliwie w XX wieku został odrestaurowany i udostępniony zwiedzającym.
Atrakcje podzamcza i powrót
Spędzamy na zamku ponad dwie godziny, po czym schodzimy w dół, z powrotem na Plac Pokoju, przy którym stoi klasztorny kościół św. Franciszka Ksawerego. Przeszklone wewnętrzne drzwi są zamknięte, ale z nosami przy szybie podziwiamy jego wnętrze ozdobione pięknymi malowidłami. Nieopodal znajduje się Brama Miejska. Zwieńczamy spacer pyszną kawą i koktajlami owocowymi w Kafe Omar. I o ile kokosowe espersso z lodami waniliowymi wprost rozpieszcza moje podniebienie, o tyle koktajle już nie tak bardzo. Niemniej jednak wycieczkę uznajemy za bardzo udaną, a sam zamek zaliczamy do jednych z ładniejszych, jakie widzieliśmy.
Kasia
Nie zaczynam dnia bez pysznej aromatycznej kawy. Wolny czas dzielę między książki, a podróże. Lubię odkrywać miejsca nieznane i wracać do znanych. Kocham zwierzęta.
Leave a Comment