Zawsze chcieliśmy uczestniczyć w redyku. To uroczyste wypuszczenie owiec na wypas w nowym sezonie. W Beskidach i innych pasmach górskich, gdzie kultywuje się tradycję wypasu owiec w różnych miejscowościach. Tam od wielu lat uroczyście organizuje się te wydarzenia. Towarzyszą temu różne imprezy poboczne. Jest to zawsze święto w okolicy. Najbardziej znane redyki w naszej okolicy odbywają się w Korbielowie i Jeleśni. My postanowiliśmy wybrać się w Beskid Śląski (właściwie to jeszcze Pogórze Śląskie), gdzie od kilku lat na stoku góry Bucze przy miejscowej bacówce organizowane jest takie wydarzenie. Według tradycji pobyt owiec na hali zaczyna się w dniu św. Wojciecha (23 kwietnia), a kończy w dzień św. Michała Archanioła (29 września). W różnych miejscach redyki odbywają się od końca kwietnia do połowy maja. Redyk na Buczu w tym roku miał miejsce 12 maja.
Redyk na Buczu
Przyjechaliśmy na miejsce po godzinie 11:00, zwiedzając wcześniej Dwór Kossaków – muzeum im. Zofii Kossak i stanice harcerskie. Impreza oficjalnie miała się odbyć o 11:30. W bacówce przygotowania szły pełną parą. Baca i inni ludzie przygotowywali paleniska, gdzie grillowane były sery i kiełbasy, podgrzewany był gulasz z dziczyzny oraz przygotowywane były inne regionalne specjały. Schodziło się coraz więcej ludzi i rozstawiany był sprzęt muzyczny z dostępnym miejscem do tańczenia.
Pojawiły się owce
Wkrótce z daleko było widać owce, które prowadzone były z przeciwległego zbocza. Miejsca siedzące i okoliczna łaka zapełniły się ludźmi, wśród których było wiele dzieci. Punktualnie o 11:30 owce zostały zagonione pod samą bacówkę. W momencie wszystkie dzieci i wielu dorosłych poszło bliżej. Stado liczyło ponad pięćdziesiąt sztuk. Pojawił się także ksiądz miejscowej parafii, który przemawiał – życząc stadu i gospodarzom wszystkiego najlepszego. W ten sposób redyk można było uznać za otwarty. Zaczęła grac muzyka biesiadna i regionalna. Ludzie ustawili się w kolejce po różne specjały.
Regionalna kuchnia w bacówce
Poza wspomnianym gulaszem, kiełbasami i serami można było zamówić: kiszkę z grilla, golonka z kapustą kiszoną, ciasta, szaszłyki z dziczyzny i oczywiście piwo i inne napoje chłodzące. My także spróbowaliśmy paru potraw i udaliśmy się w dalszą podróż w celu zwiedzania Śląska Cieszyńskiego po polskiej i czeskiej stronie.
Tomek
Polska
Uwielbiam odkrywać miejsca, w których nie byłem. Chodzę po górach i podróżuję. Interesuje mnie historia, sport oraz etnografia. Zajmuję się także genealogią rodzinną.