Podczas naszych weekendowych wypadów w Tatry (zarówno polskie, jak i słowackie) często przekraczamy byłe polsko-słowackie przejście graniczne Jurgów – Podspady (słow. Podspády). W związku z wejściem obu krajów do Strefy Schengen, przejście małego ruchu granicznego i drogowego zostało zlikwidowane. Ostatnio, goszcząc w Bukownie Tatrzańskiej, kilka razy zdarzyło nam się je przekraczać. Okolica jest bowiem bardzo atrakcyjna. Po polskiej stronie nie brak atrakcji w postaci kurortów Podhala i Spisza,a po stronie słowackiej są Podspady, Jaworzyna Tatrzańska (dawniej także Jaworzyna Spiska, słow. Tatranská Javorina) i Zdziar (także Ździar, Żdżar, Żar, słow. Ždiar). Obecnie Podspady są przysiółkiem Tatrzańskiej Jaworzyny.
Postanowiliśmy zatrzymać się na granicy i sprawdzić, co pozostało z posterunków straży granicznej. Jest to kolejny odcinek rozpoczętego cyklu o byłych przejściach granicznych.
Granica Jurgów – Podspády historią w tle
Na początek może trochę historii. Przed odzyskaniem niepodległości przez Polskę, aż do I wojny światowej, teren całego Spiszu (polskiego i słowackiego) należał do Królestwa Węgier. W 1918 roku Polska odzyskała niepodległość i w jej granicach znalazł się m.in. Jurgów. Spora liczba mieszkańców wsi pozostawiła po stronie południowej swoje ziemie. Umowy z Czechosłowacją pozwalały jednak na przemieszczanie się po przygranicznych terenach w miarę swobodnie. Podczas dwudziestolecia międzywojennego działało tutaj polsko-czechosłowackie przejście graniczne małego ruchu granicznego Jurgów – Podspády. Kontrolowano przepustki stałe, jednorazowe i gospodarcze. W 1938 roku Konferencja Monachijska zdecydowała o losach Czecho-Słowacji (cz. i słow. Česko-Slovenská Republika, Česko-Slovensko). Polska wkroczyła na Zaolzie, ziemię czadecką i tereny Spisza, co do których zgłaszała pretensje wcześniej, w latach 1918-1920. Korzenie sporu o Spisz sięgały XV wieku, kiedy to król Władysław Jagiełło udzielił pożyczki Zygmuntowi Luksemburskiemu w wysokości 37 000 kop szerokich groszy praskich, a Rzeczpospolita otrzymała w zamian trzynaście spiskich grodów, w tym Kieżmark (słow. Kežmarok, węg. Késmárk, niem. Käsmark / Kesmark) i Starą Lubowlę (obecnie: Lubowla, słow. Stará Ľubovňa, węg. Ólubló, niem. Altlublau, łac. Lublovia). Formalnie nigdy nikt nie anulował tej umowy.
Sytuacja w 1938 roku
Polska dała autonomicznej Słowacji ultimatum co do przejęcia spornych terenów, które miały zostać zajęte przez oddział wydzielony przez podpułkownika dyplomowanego Kazimierza Dworaka, dowódcy 24. Pułku Ułanów z Kraśnika. I tak 27 listopada 1938 roku wojsko polskie przekroczyło granice w Podspadach od strony Jurgowa. Ustalono, że wojsko czecho-słowakcie miało się wycofać w miejsce znajdujące się między Ździarem, a przełęczą Ździarską. Niestety nie obeszło się bez ofiar. Obecnie nie wiadomo, co było powodem strzelaniny, ale jej efektem była śmierć dowódcy dywizjonu 24 pułku ułanów, majora Stefana Rago, zwanego „Ciepciem”. Podczas ostrzału ranny został kapral Henryk Oleksowicz, który w wyniku obrażeń zmarł niedługo potem.
Archiwalny opis dotyczący „Ciepcia”
Szef sztabu 10 Brygady Kawalerii, Franciszek Skibiński tak opisywał dowódcę: “…inteligentny, bystry, dobry jeździec, doskonały oficer kawalerii, przystojny, powszechnie lubiany, miał jedno pęknięcie: Nie był wprawdzie alkoholikiem, ale co parę miesięcy zdarzały mu się “trzydniówki”, a wtedy nie można było na niego liczyć. Wiosną tego roku miał właśnie trzydniówkę, na skutek której nie zdołał przyjechać do pułku na któreś ćwiczenie między dywizyjne. Dworak, który Ciepcia bardzo lubił i cenił, wściekł się wtedy i omal że nie przemocą wysłał go na leczenie odwykowe, chciał go bowiem za wszelką cenę uratować.
Parę dni przed jaworzyńskim alarmem Ciepcio wracał z kuracji do pułku i po drodze wstąpił do mnie do Bielska z takim przemówieniem: Franek, nie masz pojęcia, jaki jestem wdzięczny Dworakowi. To jest prawdziwy dowódca i przyjaciel. Przecież ja w tej chwili jestem już zupełnie innym człowiekiem. Inny człowiek zatrzymał samochód przed pierwszą napotkaną w Bielsku knajpą i do późnej nocy odrabiał godziny zmarnowane w odwykówce.
Do pułku przyjechał wprawdzie nie po trzech dniach, spóźniony tylko o jedną dobę, ale za to pijaniuteńki jak boże drzewko (…). Dworak wściekł się po raz drugi i postanowił zwolnić Ciepcia do rezerwy, ale nie zdążył, ponieważ nastąpił alarm i – wytrzeźwiony już – Rago pojechał na Przełęcz Zdziarską po swoją kulę w czoło. Dwudziestego dziewiątego listopada odbyła się uroczysta eksportacja zwłok na stację w Nowym Targu z pochodniami, trębaczami, salwami, wszelkimi innymi honorami wojskowymi i tłumem górali, tym razem naprawdę spontanicznym. 1 grudnia w Warszawie nastąpił jeszcze paradniejszy pogrzeb na koszt państwa. W brygadzie niektórzy cynicy utrzymywali, że Ciepcio – jak zawsze – miał szczęście. Zamiast wstydliwego odejścia do cywila, opuścił ten świat nieomal jako bohater narodowy, za którego trumną kroczył sam Wódz Naczelny”.
Czasy po II wojnie światowej
Po II Wojnie Światowej w okresie PRL funkcjonowało tutaj polsko-czechosłowackie przejście graniczne małego ruchu granicznego I kategorii o nazwie Jurgów – Podspady. Zostało otwarte 13 kwietnia 1960 roku i było czynne od maja do października w godzinach 6.00-19.00 oraz od listopada do kwietnia w godzinach 8.00–18.00. Prowadziła do niego droga krajowa o numerze 49. Granice można było przekraczać na podstawie specjalnych przepustek, a organy celne realizowały odprawę celną. Po stronie polskiej przejście obsługiwała Strażnica Wojsk Ochrony Pogranicza – Jurgów, a od 1991 roku Strażnica Straży Granicznej – Jurgów. Strażnica WOP – Jurgów kontrolowała pas graniczny o długości 17 kilometrów od znaku granicznego II/153 do znaku granicznego II/190.
Przejście graniczne, jak wiele jemu podobnych zostało ponownie utworzone 6 grudnia 1996 dla obywateli Polski i Słowacji ze strefy nadgranicznej lub mieszkańców, którzy na czas określony byli tutaj zameldowani. Przekraczanie granicy było także możliwe dla właścicieli ziemskich, którzy mieli tutaj gospodarstwa. Mogli oni przejeżdżać środkami mechanicznymi i niemechanicznymi, jednak pod warunkiem powrotu nimi.
Parę lat przed „Schengen“
Ponad dziewięć lat później, bo 6 stycznia 2006 roku powstało całodobowe przejście drogowe po stronie słowackiej w Podspadach. Dopuszczony był tutaj ruch osobowy i towarowy do 7,5 ton. 21 grudnia 2007 przejście zostało zlikwidowane, gdyż oba kraje weszły do strefy otwartych granic w związku z układem z Schengen.
Obecnie, podczas podróży samochodem, granice są niemal niewidoczne, a o ich przekroczeniu świadczą tablice informacyjne. Płynny ruch jest wielkim ułatwieniem dla wszystkich mieszkańców i turystów. Obecnie przejście graniczne Jurgów – Podspady to kilka niszczejących budynków po stronie polskiej. Widać tutaj także pozostałości po wielu zakrapianych imprezach „turystycznych” 😉 Na jednym z obiektów widnieje tablica, która mówi o funkcjonującej informacji turystycznej, jednak drzwi zamknięte były na głucho, nie wiadomo więc, czy takie biuro w ogóle tutaj działa. Pozostał także rdzewiejący szlaban.
Mimo postępującej dewastacji, jest to miejsce z klimatem. Można na chwilę się zatrzymać, by podziwiać wspaniały widok na Tatry Bielskie.
Tomek
Zachęcamy także do przeczytania 1 części cyklu: https://travelseries.pl/?s=jasnowice
źródło:
[1] http://www.travelport.pl
[2] http://nowahistoria.interia.pl – artykuł Tomasza Basarabowicza
Uwielbiam odkrywać miejsca, w których nie byłem. Chodzę po górach i podróżuję. Interesuje mnie historia, sport oraz etnografia. Zajmuję się także genealogią rodzinną.