Przez słowackie Kysuce i czeski Śląsk Cieszyński

W ostatnią sobotę 21 stycznia planowałem wejście na parę szczytów na granicy słowacko-czeskiej oraz zwiedzanie. Konkretna zima, jaka przyszła dzień wcześniej uniemożliwiła realizację tych wszystkich planów. Mimo wszystko wycieczka byłą udana i co nieco nowego mogłem zobaczyć. Trasa wiodła z Bielska-Białej przez granicę w Cieszynie w stronę Frydka-Mistka. Następnie kierując się na granicę czesko-słowacką Makov – Bílá-Bumbálka pierwszym przystankiem był drewniany kościółek św. Fryderyka w Bílej (Morawy).

Między granicami a jakby w dawnej Czechosłowacji

Następnym przystankiem była sama granica, gdzie docelowo miałem podejść na Beskydok, najwyższe wzniesienie Pogórza Turzowskiego (Turzovska Vrchovina). Stwierdziłem, że nie będę przecierał szlaku, a opóźnienie wynikające z warunków drogowych było niejako argumentem przemawiającym za tą decyzją. Turzovska Vrchovina to pasmo wyodrębnione przez Słowaków. Czesi go nie uznają i dla nich stanowi ono część Beskidu Morawsko-Śląskiego. Zjeżdżając w stronę Makova, chciałem zobaczyć drewnianą dzwonnicę leżącą w pobocznej wsi, ale nie udało się tam trafić w tych warunkach. Skierowałem się w stronę Źródła Ropy w Niznej. Trochę wcześniej nieoczekiwane zatrzymałem się pod młynem wiatrowym, który również stanowi atrakcję miejscowości. Niedaleko od tego miejsca odwiedziłem wspomnianą atrakcję okolicy, czyli Korňańskie Źródło Ropy.

travelseries IMG20230121084154
Granica czesko-słowacka

Niespodzianki po drodze

Również nieoczekiwanie kierując się w stronę miejscowego Sanktuarium maryjnego, trafiłem pod drewniany kościół, będący obecnie centrum duszpasterskim. Do sanktuarium nie wjechałem, gdyż pokonała mnie lodowa droga w górę i ledwo co udało mi się z niej tyłem zjechać swoją Astrą. Z Niznej przez Turzówkę pojechałem do Czadcy. Po drodze jest kilka izb pamiątkowych różnych znanych osób, jednak realizację ich zwiedzenia zostawiam na przyszłość. W samej Czadcy zwiedziłem Muzeum Kysuckie, skąd udałem się na zakupy do pobliskiego Kauflandu. Dalsza trasa powrotna przebiegała przez Czechy, gdzie zatrzymałem się jeszcze W Dolnej Łomnej. Znajduje się tutaj drewniany kompleks – z pewnością w lecie odbywa się tutaj wiele atrakcyjnych imprez. Droga do domu przez Penny w Jabłonkowie to już tradycja. Utopence, piwa czy gruszkowa wódka i kofola są elementami obowiązkowymi na liście zakupów.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Prosze wpisz swój komentarz!
Proszę podaj swoje imię/nick

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.