Sulowskie Skały – Pętlą przez Zamek Sulowski

Kiedy wracamy do Bielska-Białej z zamku w Trenczynie (opis tutaj), w oczy rzucają mi się skalne formacje całkiem nieźle widoczne z autostrady. Jedna z gór troszkę przypomina mi grzbiet Siwego Wierchu w Tatrach Zachodnich, więc od razu pytam Tomka, co to za pasmo. Oczywiście, wie. To Sulowskie Skały (słow. Súľovské skaly). Tak mi się podobają te niewysokie (niecałe 900 m n.p.m.) góry, że od razu planujemy następną wycieczkę.
Kolejna piękna sobota przed nami, więc z przyjemnością wsiadamy w auto i wyruszamy w kierunku Bytcy (Bytča). Po niespełna dwóch godzinach zjeżdżamy z autostrady i sprawnie docieramy do Sulova. Jest pięknie, bo ostatni odcinek drogi wije się dnem głębokiej i malowniczej kotliny, dlatego (jak przystało na prawdziwych „japońskich turystów”) zatrzymujemy się co chwilę i robimy milion zdjęć.

Parking w Sulowie

Parking (słow. Parkovisko Sulov) kosztuje 2 euro, połowa miejsc już zajęta. Sulowskie Skały, należące do Gór Strażowskich (słow. Strážovské vrchy) są częścią Narodowego Rezerwatu Przyrody Skał Sulowskich (Národná Prírodná Rezervácia Súľovské Skaly), a najwyższy szczyt to Žibrid (867 m n.p.m.). Dzięki temu, że występują tutaj ciekawe formy skalne (maczugi czy bramy), jaskinie i żleby pasmo to jest bardzo chętnie odwiedzane przez turystów, nie tylko słowackich.

Zielonym szlakiem

No cóż, komu w drogę… temu plecak na plecy. Wyruszamy zielonym szlakiem, planując pętlę według wskazówek z tablicy informacyjnej. Na początku podejście jest dość strome. Trzeba uważać na wystające zewsząd korzenie drzew, trochę się męczę, ale później szlak łagodnieje i prowadzi przyjemnie chłodnym wąwozem. Po niecałej godzinie docieramy do pierwszego z wielu punktów widokowych. Są skałki, na które wdrapują się co odważniejsi, żeby zdjęcie było bardziej „wypasione”. Nam wystarcza stanie i gapienie się na przepiękne krajobrazy okolicznych pasm karpackich. No dech zapiera, a nawet nie dotarliśmy na szczyt!

Dalej szlakiem!

Po krótkiej chwili odpoczynku ruszamy dalej. Szlak jest urozmaicony (tu skałka, tam drabinka, gdzie indziej klamra) więc wędrówka jest czystą przyjemnością. Szybciej niż zakładałam, stajemy u podnóży ruin sulowskiego zamku (Súľovský hrad). Został wzniesiony w XV wieku, prawdopodobnie przez husytów i jest jednym z najtrudniej dostępnych obiektów Słowacji. W 1550 roku został strawiony przez pożar, a następnie odbudowany. XVII wiek to próby jego renowacji i unowocześniania (ostatnią próbę podjęła Katarína Bošániova w 1682 roku, jednak nie doszła ona do skutku). Do ostatecznego upadku zamku doprowadziło trzęsienie ziemi, które wystąpiło w 1858 roku.

Zamek sulowski

Dolna część zamku nie jest trudna do „zdobycia”. Do górnej części prowadzi stroma drabinka, trzeba się też przecisnąć przez wąskie okno. Ze względu na drobne, luźne kamyki i wąską półkę przy drabince jest dość niebezpiecznie. O tym, że trzeba tam uważać, przypomina tablica informująca o tragicznej śmierci młodej turystki i jej dziecka.
Ostrożnie wdrapujemy się na górny zamek i przez dłuższą chwilę napawamy się widokami. Turystów jednak przybywa, robi się tłoczno, więc ograniczamy przyjemności, wracamy na szlak i schodzimy w dół. Cieszę się, że jest sucho, bo zejście jest strome. Zalegające liście, korzenie drzew i wątpliwy stan niektórych poręczy zwalniają tempo, ale i tak zejście do parkingu (najpierw zielonym szlakiem, potem czerwonym) nie zajmuje wiele czasu. Cała wycieczka, wraz z postojami na zdjęcia i podziwianie widoków trwa około 3 godzin. Nie jest męcząca, a dzięki urozmaiconemu terenowi naprawdę przyjemna! W sam raz na początek wiosennego sezonu 😉

Kasia

Podziel się swoją opinią lub może chcesz coś dodać do dyskusji?

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.